-
https://cyfrowaetnografia.pl/files/original/5ceecfb268db9a496b8793fb1cecd8b7.pdf
f2319ab1e197670c53308c54758fa36e
Dublin Core
The Dublin Core metadata element set is common to all Omeka records, including items, files, and collections. For more information see, http://dublincore.org/documents/dces/.
Title
A name given to the resource
Polska Sztuka Ludowa - Konteksty
Text
A resource consisting primarily of words for reading. Examples include books, letters, dissertations, poems, newspapers, articles, archives of mailing lists. Note that facsimiles or images of texts are still of the genre Text.
Dublin Core
The Dublin Core metadata element set is common to all Omeka records, including items, files, and collections. For more information see, http://dublincore.org/documents/dces/.
Relation
A related resource
oai:cyfrowaetnografia.pl:publication:3645
Date
A point or period of time associated with an event in the lifecycle of the resource
1995
Identifier
An unambiguous reference to the resource within a given context
oai:cyfrowaetnografia.pl:3422
Title
A name given to the resource
"Trzeba odjechać..." / Polska Sztuka Ludowa - Konteksty 1995 t.49 z.2
Description
An account of the resource
Polska Sztuka Ludowa - Konteksty 1995 t.49 z.2, s.20
Creator
An entity primarily responsible for making the resource
Stomma, Ludwik
Language
A language of the resource
pol.
Publisher
An entity responsible for making the resource available
Instytut Sztuki PAN
Format
The file format, physical medium, or dimensions of the resource
application/pdf
PDF Text
Text capture metadata for PDF documents
Text
„Trzeba odjechać..."
Ludwik Stomma
Pisanie o myślach przyjaciół jest często pisaniem po trochu
0 sobie samym. Nie zdziwiłem się toteż, gdy na kartkach książki
Wojciecha Burszty odnalazłem jakby echo mojego onegdysiejszego spotkania z pewnym wierszem. Pięknym wierszem. Nie
będą owym nieznośnym chłopcem z warszawskiego dowcipu,
który złośliwie, przy wejściu do kina, zdradzał widzom pointę
filmu. Poza tym zachowam się jak rasowy postmodernista:
będzie o wierszu nie o dziele Burszty. C h o ć jednak będzie o tym
samym.
A oto wiersz Biaise Cendrarsa „Jesteś piękniejsza niż niebo
1 morze":
Kiedy się kocha trzeba odjechać
Rzuć swoją żonę rzuć swoje dziecko
Rzuć przyjaciela rzuć przyjaciółkę
Porzuć kochankę porzuć kochanka
Kiedy się kocha trzeba odjechać
Świat pełen jest Murzynów i Murzynek
Kobiet mężczyzn mężczyzn kobiet
Spójrz na te piękne sklepy
Na tego dorożkarza tego mężczyznę
Na tę kobietę tego dorożkarza
I wszystkie piękne towary do sprzedania
Jest powietrze jest wiatr
Góry woda niebo ziemia
Dzieci zwierzęta
Rośliny i węgiel ziemny
'
Naucz się sprzedawać kupować odsprzedawać
Naucz się dawać brać i dawać
Kiedy się kocha musi się umieć
Śpiewać biegać jeść gwizdać
I trzeba nauczyć się pracować
Kiedy się kocha trzeba odjechać
Nie popłakuj gdy się uśmiechasz
Nie kryj się wśród dwojga piersi
Odetchnij ruszaj wyjedź odejdź
.
•••••> t- •••• ...
Kąpię się i patrzę
Widzę znajome usta
Rękę nogę oko
Kąpię się i patrzę '
' -
Jest jeszcze z nami cały świat
Życie pełne zdumiewających rzeczy
Wychodzę z apteki
Zszedłem prosto z wagi
Ważę moich 80 kilo
Kocham cię.
(tłum. Julia Hartwig)
Łatwo zauważyć, że wiersz oparty jest na dwóch kontrapunk
tach: Z jednej strony: „Kiedy się kocha trzeba odjechać". Rzecz
ogarnąć m o ż n a dopiero z daleka („regard é l o i g n é " LéviStraussa") i pośród innych rzeczy - „wszystkich pięknych
towarów do sprzedania". Z drugiej: „ W y c h o d z ę z apteki..."
Apteka jest znakiem ścisłości, nawet nadmiernej ścisłości
(francuscy kibice piłkarscy też krzyczą „aptekarz!" na przesad
nie skupulatnych arbitrów), a jest jeszcze nieomylne narzędzie
- waga i obiektywny pomiar: „ W a ż ę moich 80 k i l o " . Rzecz
byłaby więc poznawalna empirycznie, bezpośrednio i jedno
znacznie?
Szkopuł w tym, że między pomiarem i rzeczą (miłością) nie
ma logicznego ani nawet metaforycznego związku. Co więcej,
* Fragment wstępu do książki Wojciecha Burszty, Czytanie Kultury.
Pięć szkiców, która ukaże się w wydawnictwie Opus, Łódź. Tytuł
zamieszczonego fragmentu wstępu L . Stommy pochodzi od redakcji.
20
wejście do apteki poprzedza" zapewnienie, iż: „Jest jeszcze
z nami cały świat - Życie pełne zdumiewających rzeczy". To
nie apteka uporządkowanych szuflad jest zdumiewająca.
Wprost przeciwnie. Rzekłbyś więc, że od „zdumiewających
rzeczy" trzeba przejść od razu do „Kocham c i ę " , że trzy wersy
apteczne są tylko nawiasem? - Tak, ale nawiasem niezbędnym.
Dopiero wtedy bowiem, gdy trzymasz w ręku bezużyteczny
pomiar, pomiar, który nic ci nie wyjaśnia, wiesz już napewno że
musisz ruszać. Bo: „Kocham c i ę " , a „Kiedy się kocha trzeba
odjechać".
Zamknięcie wiersza otwiera go na nowo. Cendrars wprowa
dza nas w świat fenomenologicznego „eternel retour", w cykl
niekończących się odjazdów i powrotów, za każdym razem
kierujących nas również do bezużytecznej apteki racjonalis
tycznych empirii. Byłyby więc te podróże beznadziejne, a rzecz
definitywnie nieuchwytna? - I tak nie jest. Z dwóch przynaj
mniej powodów:
Po pierwsze: „Jest powietrze jest wiatr..." Kryjąc się „wśród
dwojga piersi" nie zobaczylibyśmy rzeczy w wietrze, na niebie,
wśród dzieci, zwierząt, roślin. Trzeba odwagi intelektualnej, by
spojrzeć na rzecz od nowa, z niespodziewanego kąta, z nowego
czasu i nowej przestrzeni.
Ale przecież odwaga nie wystarczy. „Naucz s i ę " , „Kiedy się
kocha musi się u m i e ć " . Nie dość poważyć się na inne spojrzenie
- trzeba jeszcze umieć patrzeć. Jeden raz tylko jest Cendrars tak
brutalnie dosłowny: „I trzeba nauczyć się p r a c o w a ć " . Bo ani
spojrzenie poety, ani etnologa nie jest dane. Łączy ich, owszem,
to samo harde zdumienie rzeczą, dzielą jednak rygory owegoż
zdumienia. Bez harmonii i wewnętrznej dyscypliny poezja staje
się bełkotem; etnologia bez metody - o nie, nie literaturą
- płaskim reportażem podróżnika, którego tak nie znosi Claude
Lévi-Strauss. Chodzi o to tylko, żeby metoda nie zatrzymywała
nas w aptece, tylko wręcz odwrotnie - kazała odjeżdżać.
Niestety, na taką metodę chętnych jest niezbyt wielu. Bo
przecież nie tak łatwo jest porzucić żonę, dziecko, przyjaciela,
przyjaciółkę, kochankę, kochanka. Doprawdy, nie tak łatwo jest
zrezygnować z jakże wygodnego fotela, bagażu stu zaklęć
i dwustu pewności, które ponoć wyssaliśmy z mlekiem matki.
I jakaż nagroda wreszcie? „Kąpię się i patrzę - Widzę
znajome usta - Rękę nogę oko"... Przypomina mi to wiersz
Miroslava Holuba, który j u ż gdzieś kiedyś cytowałem:
.•
>
Ziemia się kręci,
mówi uczeń.
Nie, ziemia się kręci,
mówi nauczyciel.
Góry się zielenią,
mówi uczeń.
Nie, góry się zielenią,
mówi nauczyciel.
.>....
Dwa razy dwa jest cztery,
mówi uczeń.
Dwa razy dwa jest cztery,
poprawia go nauczyciel
Ponieważ nauczyciel wie lepiej.
Wcale nie ma u Holuba nazbyt łatwego paradoksu. To po
prostu prawda, że nauczyciel wie lepiej. Bo czasem wie
dlaczego, czasem po co, czasem więcej widział odcieni zieleni
na górach... To prawda, że niekiedy m o g ą (nie jest to casus
Burszty) doprowadzić nas nasze podróże do pozornego banału.
Ale nie. B o kąpiąc się przedtem i potem będziemy wprawdzie
widzieć te same „rękę nogę o k o " ; przecie POTEM widzieć je
będziemy inaczej i bogaciej.
�