Text
Małgorzata Baranowska ♦ PAMIĘTAJ O MNIE
N
a pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma nic
prostszego, niż połączyć pocztówkę tematem pamięć. Pocztówka „ze swej natury” jest, często
ulotnym, dowodem pamięci i pamiątką. A jednak roz
poznanie tematu zajęłoby być może wieczność. Bez na
mysłu zakłada się, że kolekcja jest rodzajem źródła hi
storycznego, obyczajowego. To oczywiście prawda. Nie
wyklucza to jednak faktu, że sprawa jest o wiele bardziej
skomplikowana. Trudno już dzisiaj poprzestać na kryte
riach naiwnego neopozytywizmu, co bez namysłu czyni
większość opisywaczy kolekcji i wystaw pocztówek.
Nawet jeśli tego sobie nie uświadamiamy, poprzez
estetykę surrealizmu i ich zainteresowanie kiczem
i sztuką peryferyjną, jakby mimochodem, pocztówki
odegrały niebagatelną rolę w kształtowaniu się nowo
czesnej antropologii i w dwudziestowiecznym pojmowa
niu sztuki - w rozumieniu „nowości”, a także w rozu
mieniu pojęcia kiczu jako czegoś, co nowości przeczy.
Cokolwiek przedstawia pocztówka i w jakimkolwiek
języku napisano na niej wiadomość, ducha karty pocz
towej najlepiej oddaje zwrot PAMIĘTAJ O MNIE!
Może powinno się napisać: MYŚL O TO BIE. PA
MIĘTAJ O MNIE. Bo pocztówka jest przede wszystkim
posłańcem uczuć, ambasadorem pamięci. A ponieważ
ona nie znosi niedomówień i chciałaby mieć gotowy
wzór na każdą okazję, więc często po prostu znajdujemy
na niej napis: pamiętaj o mnie, nie zapomnij mnie, po
myśl o mnie, na przykład ułożone ze splecionych kwia
tów, wśród których obowiązkowo niezapominajka.
Pocztówka chciałaby powiedzieć naraz wszystko
i zmieścić na małej powierzchni jak najwięcej symboli.
Oto nad napisem złotymi literami - pamiętaj o mnie bukiecik niezapominajek związany czerwoną wstążką,
na której zawieszono serduszko, krzyżyk i małą kotwicę.
4. N ie zapomnij mnie
243
K O L E K C JA N IE ID E A L N A
(3 )
MAŁGORZATA BARANOWSKA
Pamiętaj o mnie!
Czyli użyto symboli cnót najbardziej przez pocztówkę
uwielbianych: Wiary, Nadziei i Miłości. Na odwrocie
pisane o godzinie 10 wieczorem 29 marca 1918 roku:
N ie z słów się sk ład a m iło ści rozm ow a,
Starczy spojrzen ie za najczu lsze słowa,
M ó w i cz ęsto k ro ć w ięcej, niźli chcem y,
Je d e n jedyn y d ło n i u ścisk niem y.
Podpis - „Ten S a m ” i n ie cz y te ln a parafka.
Mówimy o uczuciach? Więc nie tylko miłość, cza
sami nawet złość czy uraza skłania do wysłania pocz
tówki z napisem: Nie zapomnij o mnie (oczywiście peł
no tu niezapominajek). „List pisany dnia 5 marca 1920
rok. W pierwszych słowach mojego pisma donosze ci że
ty jesteś zadumna i straśnie się stawisz. I straśnie naro
biłaś Nam wstydu do ciorta i trochę. Jak nie masz ży
czenia z namy Rozmawiać. To trudno i więcej żebyś tak
Nierobiła nam Wstydu bo nie wiem Co by było z tobą”
(zachowałam oryginalną pisownię - MB).
Niezmiernie często pojawia się na pocztówce mo
tyw listu. Ten list, który wychylając się z obłoku zawie
szonego nad rozmarzoną panienką trzyma w ręce ele
gancki młodzieniec, albo ten, który trzyma piękna ko
bieta w chmurce, zawsze znaczy: pamiętaj o mnie. N a
wet bez chmurki będącej rodzajem komiksowego dym
ka, oznaczającej myśli osoby, która się pod chmurką
znajduje, rozumiemy, że list oznacza przesyłane myśli
i uczucia, a także jest widomym znakiem pamięci.
Główny podział w rozumieniu przez współczesnych
nam kolekcjonerów ich własnych kolekcji ma począ
tek w rozumieniu czasu. Jeżeli czas historyczny umie
ścimy na osi pionowej, a współczesność na poziomej,
to większość kolekcjonerów będzie swą kolekcję
„umieszczać w pionie”. Zgodnie z przekonaniem, że
niezależnie od wyboru tematu zbioru pocztówka jest
rodzajem dokumentu epoki. Tego rodzaju postępowa
nie wynika z ugruntowanej tradycji, która, w naszej
kulturze, jak układ dziesiętny, nie podlega dyskusji.
Pocztówka jest dokumentem szczególnym, przede
wszystkim dokumentem uczuć. Ale i te nie są wolne od
ulegania historii. Epoka odciska na nich swe piętno i nie
244
ustannie zmienia język uczuć. Najczęściej pocztówka se
gregowana jest za pomocą potocznych kryteriów logiki
historii pojmowanej zawsze jako przebiegającej w czasie
linearnym. A jednak można sobie wyobrazić sytuację za
burzenia owego porządku. Jakaś linia czasu, która miała
się już kiedyś w swej linearnej rzeczywistości zakończyć,
nagle zostaje pociągnięta dalej i można by powiedzieć
„obok”, przez inny punkt na linii poziomej, niż przebiega
łaby, gdyby szła swym naturalnym rozpędem.
Tego rodzaju przykład wykorzystania kolekcji pocz
tówek do stworzenia serii spirali czasu, czy może pętli
czasu, stworzył w literaturze Romain Gary w książce L ę
ki króla Salomona: „Szybko spostrzegłem, że mimo wszel
kiego bogactwa pan Salomon jest sam na świecie. Naj
częściej zastawałem go przy wielkim biurku filatelisty,
z lupą w oku, bardzo zadowolony oglądał znaczki, jak
prawdziwych przyjaciół, a także pocztówki, które docie
rały do niego z przeszłości i z wszystkich stron świata.
Nie były zaadresowane do niego osobiście, bo niektóre
zostały wysłane w zeszłym wieku, kiedy pana Salomona
prawie nie było na świecie, ale na koniec trafiły do jego
domu. [...] Jedna przedstawiała młodą dziewczynę,
Małgorzata Baranowska ♦ PAMIĘTAJ O MNIE
ubraną jak na początku naszych czasów, z czterema
chłopczykami w marynarskich ubrankach i słomko
wych kapeluszach, ona mówiła kochanie, kochanie myśli
my o tobie dzień i noc. Wracaj szybko i pamiętaj ubieraj się
ciepło i wkładaj twój flanelowy pas, twoja Maria. Najdziw
niejsze jest to, że pan Salomon przeczytał tę pocztówkę,
a potem poszedł kupić sobie flanelowy pas.[...] Ta kart
ka była z 1914 roku. [...] Nie wiedziałem, że pan Salo
mon nie może ścierpieć zapomnienia, zapomnianych
ludzi, którzy żyli i kochali, i przeszli bez śladu, którzy by
li kimś, a stali się niczym, pyłem, resztkami, tymi co są
«sprzed», bo teraz wiem, że tak ich nazywał”.1
„Pan Salomon znalazł u braci Dupin w pasażu Saint
Barthelemy pocztówkę z fotografią odaliski, mieli ta
kie w Algerii, która była jeszcze francuska, a na od
wrocie słowa miłości: nie mogę żyć bez Ciebie Ciebie mi
najbardziej brak na świecie będę w piątek o siódmej pod
zegarem na placu Blanche czekam na Ciebie z utęsknie
niem twoja Fanny".2 Oczywiście pan Salomon szuka
odpowiedniego zegara, a przede wszystkim odpowied
niej godziny. Znajduje konsjerżkę, która naprowadza
go na trop zegara, bo pamięta zegar i ulicę.
Pan Salomon miał 10 000 pocztówek, wszystkie
z tekstami silnie nacechowanymi uczuciowo, bo tylko
takie zamawiał u handlarzy pocztówkami, i obcował z ni
mi jak z bliskimi. Bohater Gary’ego wprowadza „fabułę”
kolekcji do swojej teraźniejszości. Gary ma rację. Świet
nie oddał on tu istotę ducha pocztówki, która przede
PARIS (IX ’).
—
wszystkim jest wehikułem uczuć. A że wszystko toczy się
w wyobraźni, także pasuje do świata pocztówki.
Kolekcjonowanie i odgrywanie uczuć zapomnia
nych, pozostawionych na małych, kolorowych kartoni
kach, zostało przez Gary’ego opisane jako skrajny prze
jaw samotności. Ta samotność także została przedsta
wiona oryginalnie. Pan Salomon mówi do pana Tonga,
tłumaczącego mu, że przecież nie znał tych ludzi z pocz
tówek, którymi tak się przejmuje: „ - Pan nie potrafi zro
zumieć. Pan stracił całą rodzinę w Kambodży. Pan ma
o kim myśleć. Ale ja nigdy nikogo nie straciłem. Wśród
tych sześciu milionów Żydów eksterminowanych za
Niemca nie miałem nikogo, choćby byle kuzyna. Nawet
moi rodzice nie zostali zabici. Zmarli przedwcześnie,
w pokoju i godności, przed Hitlerem. Mam osiemdzie
siąt cztery lata i nikogo do opłakiwania. To straszne być
samotnym po stracie ukochanej istoty, ale jeszcze strasz
niejsza jest samotność, jak się nigdy nikogo nie straciło.
No więc kiedy przeglądam ten album...”.3
Opłakiwanie utraty możliwości bezpośredniego
przeżycia tamtej straty pozwala Gary’emu opisać wcie
lenie samotności po Zagładzie. Scenariusz żalu pisarz
zmienił w historię zbierania pocztówek, jeśli można to
nazwać zbieraniem pocztówek, a nie korespondencji,
albo może lepiej zbieraniem uczuć. W każdym razie
trudno tę kolekcje potraktować jak zwykłe, tradycyjne
muzeum. Niewątpliwie ta kolekcja należy do współ
czesności jej właściciela, a nie do przechowywanej
Le Boulward Montmartre. — LL.
7
5. List w ręce postaci w chmurce nad główną postacią pocztówki oznacza „myślę o Tobie”, „pamiętam”
6. List w ręce może oznaczać zarówno nadejście poczty, jak i chęć wysłania owego listu
7. Kartka z Paryża z roku 1914 z charakterystycznym zegarem ulicznym. Pod podobny musiał się zapewne udać pan Salomon bohater po
wieści Romain Gary’ego.
245
Małgorzata Baranowska ♦ PAMIĘTAJ O MNIE
8. Nie wiadomo czy pan Salomon udał się i na spotkanie tych ludzi. Paryż w czasie powodzi (styczeń 1910). - Rue du B ac
skrzętnie przeszłości. Ale przecież zbiera pocztówki
dlatego, że nadawcy i odbiorcy należeli do przeszłości
i ich uczucia miały zostać zapomniane.
Strażnikiem i aktorem tych uczuć staje się stary, cał
kowicie samotny Zyd. On staje się też wcieleniem pa
mięci. Tylko jakiej? Tylko czyjej? Narratorowi opowieści
kraje się serce, kiedy nagle pojmuje, że pan Salomon zo
stał „adoptowany” - na chwilę, bo przecież co chwilę
zmieniał obiekt swej kontemplacji - przez pewną rodzi
nę bretońską z pocztówkowego zdjęcia z roku 1905.
To jakaś efemeryda pamięci, która wyłania ulotne
chwile, nie mogąc w żadnym razie objąć całości.
W pewnym sensie mamy tu też analizę samej kolekcji,
która zawsze będzie ułomna, jeśli nie jest kolekcją pa
ru określonych, możliwych do zgromadzenia przedmio
tów. Na pewno jednak nie może to dotyczyć ani zbioru
pocztówek, ani zbioru życiorysów czy wydarzeń z życio
rysów nadawców i odbiorców 10 000 pocztówek.
Tutaj muszę wprowadzić rodzaj historycznego anek
su do tematu „kolekcje pocztówek i pamięć”, jak rów
nież do fabuły Lęków króla Salomona. W roku 1967
w „Stolicy” ukazał się tekst o znanym, świetnym zbiorze
pocztówek inżyniera Stanisława Rzeźniackiego, stano
wiącym dzisiaj trzon zbioru Biblioteki Uniwersyteckiej
w Toruniu. Sam Rzeźniacki to postać bardzo ciekawa
- podróżnik mimo woli, bo jako obywatel Księstwa Po
znańskiego przebywający w zaborze rosyjskim został po
wybuchu I wojny internowany i zesłany na Sybir. Jako
wygnaniec, a potem jako wędrowiec, także po Tybecie,
spędził w Azji osiemnaście lat. Wrócił do kraju w roku
1932. Już przed wojną miał wielką i cenną kolekcję,
z której 25 000 spłonęło w powstaniu warszawskim. To,
co dotarło do Torunia, to 60 000 pocztówek,4 chociaż
uważano za jego życia, że doszedł do większej ilości.
Zacytujmy bardzo charakterystyczny list tego na
miętnego zbieracza, który uległ, jak to mawiano na po
czątku dwudziestego wieku, „manji kartkowej”:
„W pocztówkach mam wszystko - pisze Rzeźniacki - na
wet poezję i muzykę na pocztówkach; mam albumy ge
niuszów z całego świata, a jaki ciekawy Watykan
z wszystkimi papieżami, wykopaliskami Pompei, Egiptu
i grobowcami, mumiami, piramidami, sfinksami, azjatyc
kie pagody, meczety, minarety - jednym słowem, cały
świat na pocztówkach - istne muzeum w miniaturze”.5
W artykule Sto lat kartki pocztowej i 100 000 pocztó
wek, w „Stolicy” z 1967, poświęconym właśnie kolekcji
inżyniera Rzeźniackiego, Antoni Trapiński pisze
o pierwszej w Warszawie wystawie pocztówek w roku
1900: „Wystąpiło 10 wydawców i około 30 kolekcjone
rów modnego artykułu produkcji krajowej i zagranicz
nej, który jako nowość bił wówczas rekord uznania i po
wodzenia. Wystawiali pp. Kiesewetter i Semadeni z Lu
blina, panna Rozalia Klopfert z Warszawy i p. Henry
z Petersburga (podobno od tego czasu datuje się naj
większe muzeum w Związku Radzieckim, powstałe z ko
lekcji prywatnej i liczące obecnie około miliona sztuk).
Próżno u nas szukać śladów po takich zbiorach i wy
stawcach, jak pp. Ignacy R. Barabasz, Maksymilianowa
Baruch, Eustachy Goldfeder, L. i S. Kapłan, Halina Hochenlinger, Izydor Katz, Helena i Stefan Lewentalowie,
246
Małgorzata Baranowska ♦ PAMIĘTAJ O MNIE
Jan Samuelson, Friede Rundo i Rzecznik z Warszawy.
[... ] Wymienione nazwiska jednak świadczyć mogą, dla
czego p. Rzeźniacki pozostał na placu boju jedynym
w kraju stutysięcznikiem w swej dziedzinie”.6
W Europie Środkowej i Wschodniej nie trzeba na
wet takiego akapitu komentować. Niech więc tylko
stanowi mikroskopijną pamiątkę tamtych ludzi i tam
tych kolekcji także w moim tekście.
Niektórzy historycy żartem powiadają, że wszystko
ginie, tylko papier jest niezniszczalny. To się nie może
sprawdzić, zwłaszcza w mieście w osiemdziesięciu pro
centach zburzonym i spalonym, jakim jest Warszawa.
A jednak czasami ma się takie złudne wrażenie i nagle
trafi się w antykwariacie na pocztówkę z okresu narzeczeństwa babci naszych bliskich znajomych, albo na
pocztówkę z wojny, albo w Paryżu natknie się na świe
żutkie - z roku 1919 - wiadomości z Warszawy. Na
przykład jakiś podporucznik, Francuz, prosi rodziców,
żeby przysłali mu kepi i żeby pamiętali, że ma dużą gło
wę. Pisze też, że w Warszawie jest piękna pogoda i pój
dzie z kolegami na spacer. A wszystko na pocztówce
z kościołem Najświętszej Marii Panny.
Na pocztówkach zapisuje się pamięć miasta, co w wy
padku Warszawy ma znaczenie nadzwyczajne. Nieistnie
jące ulice. Nieistniejące kamienice. Gmachy przerobione
wiele razy. Gmachy odbudowane jako czysty kształt, jak
Pałac Jabłonowskich (kiedyś Ratusz), i nienapełnione
dawną treścią. Można powiedzieć, że większość Warsza
wy podzieliła los globu ziemskiego umieszczonego na
gmachu Poczty Głównej przy placu Wareckim, którą za
częto budować na początku roku 1900. Tego globu nie
znajdujemy już na pocztówce z lat trzydziestych, a po II
wojnie nie znajdujemy nawet gmachu.
Czasami natrafia się na coś, co zaskakuje nawet
kogoś, kto nieźle zna historię Warszawy, jak fotografia
minaretu warszawskiego z ogrodu księcia (stąd ulica
Książęca) podkomorzego wielkiego koronnego Kazi
mierza Poniatowskiego, brata króla. Pocztówka zosta
ła wydana przez Franciszka Karpowicza w Warszawie
w serii zdjęć ważnych miejsc miasta, na których zosta
ło „podłożone” niebem koloru łososiowego lub różo
wego zachodu słońca. Ukazuje się nam miasto odreal
nione.7 W ten sposób budynki i drzewa utrzymane
w mocnym ciemnym tonie zyskują na plastyczności
i na tajemniczości jednocześnie. Mają coś wspólnego
z tym nawiązującym do symbolistycznych wizerunków
miast starożytnych, obrazem miasta wyludnionego,
statycznego, groźnego i mitycznego, który czasem uzy
skiwany jest na pocztówkach za pomocą kolażu lub fo
tografii wyolbrzymiającej niektóre jego fragmenty.
Wurazatru. Główna 1‘w-zta,
9.
Gmach Poczty Głównej w Warszawie na placu
Wareckim, przed rokiem 1914
10. Paryż nocą. Opera
11. Minaret w ogrodzie Na Książęcem, ok. 1905
247
Małgorzata Baranowska ♦ PAMIĘTAJ O MNIE
Z pocztówki z minaretem wyłania się cień modne
go osiemnastowiecznego ogrodu Na Książęcem, gdzie
minaret stanowił tylko jeden z elementów egzotyzmu.
Były tam też sztuczne groty, stawy z wyspami z praw
dziwymi małpami i sztuczne kaskady. Chociaż dla nas
równie dziś egzotyczny wydaje się kształt przedwojen
nej Katedry św. Jana z jej koronkowymi neogotyckimi
wieżyczkami. Nie mówiąc o zaskakującej pasiece, tak,
pasiece przy gimnazjum Batorego w Warszawie.
Jasne, że pocztówek, zwłaszcza tych zapisanych i wy
słanych, nie należy szukać w miejscu, skąd pochodzą,
zwłaszcza w miejscu nawiedzanym przez wojny. Między
innymi dlatego pocztówki w Warszawie są tak drogie.
Ostatnio jednak, odkąd tak łatwo przekracza się granice,
wiele do Warszawy wróciło. Zostały przywiezione z Nie
miec, Rosji i nawet z Francji, gdzie się zachowały. Cieka
we, że wśród mód na tematy pocztówkowe zmieniają się
też mody na miejscowości. Wydaje mi się, że trzydzieści
lat temu więcej było ludzi zbierających pocztówki z ta
kich miast jak Wiedeń, Paryż, Moskwa, Odessa, a teraz
muszą to być jakieś szczególne okazy. Ceny niesłychane
natomiast osiągają pocztówki z małych miejscowości.
Należy sądzić, że to jeden z wyznaczników naszych cza
sów, czyli czasów poszukiwania korzeni. Czy stworzy się
przez to mit małych miejscowości? Całkiem możliwe.
W zeszłym roku (2002) prasa paryska podawała, że
na aukcjach pocztówek największe ceny osiągają pocz
tówki z najmniejszych miejscowości i ogłosiła triumf
regionalizmu. Najbardziej dzisiaj poszukiwane są pocz
tówki, na których uwieczniono codzienne czynności,
widoki ulic, uprawa roli. I nagle okazało się, że tak kie
dyś we francuskich kolekcjach dominujące karty pocz
towe specjalnie przez ilustratorów projektowane jako
pocztówki, i do tego jako karty fantastyczne, a raczej
może należałoby przetłumaczyć „fantazyjne”, tak, jak
to się nazywa w czasopiśmie „Listek”, ponieważ we
Francji istnieje osobny dział - cartes de fantaisie muszą
ustąpić pola kartom dla miłośników regionalizmu. Co
nie znaczy, że inne nie mają swoich amatorów, ale re
gionalizm zapanował podobno w 95%. Podobny pro
ces zaszedł w kolekcjonerstwie polskim. Tyle, że regio
nalizm wyparł tutaj przede wszystkim tzw. malarstwo
i w pewnym stopniu także pocztówkę patriotyczną.
Tylko nieliczni kolekcjonerzy wybiorą oś poziomą.
Oczywiście przez to poszczególne egzemplarze nie prze
staną być dokumentem epoki. Ale w niektórych kolek
cjach nabiorą znaczenia współczesnego w stosunku do
czasów zbieracza. Tak robił Paul Elurad stosując cha
rakterystyczną dla surrealistów praktykę, która polega
ła na anachronicznym przypisywaniu dawnym dziełom
cech własnej poetyki. Oczywiście, jak i inni, powoły
wali się surrealiści na artystycznych przodków, ale trak
towali ich bardziej bezceremonialnie, chwilami bez ce
regieli traktując ich jak własnych współczesnych. Jeśli
chodzi o pocztówki, Eluard sam pisał o pocztówkach
z ich złotego okresu, traktując je tradycyjnie jako ro
dzaj dokumentu przeszłości. Ale w tym samym czasie,
w swoich albumach układał je na własny poetycki spo
sób, tak żeby tworzyły tajemniczy, jego własny szyfr i, za
pomocą odpowiednich skojarzeń, rodzaj poematu.
Niektórzy czciciele kiczu, oczywiście to także po
tomkowie surrealistów, traktują wszystkie przedmioty
kiczu jako po prostu własną współczesność. I w pew
nym sensie czas historyczny jest dla nich ważniejszy
z powodu ceny antykwarycznej danego przedmiotu, bo
starszy bywa droższy, niż z powodu ich stosunku do ko
lekcji. Czciciele kiczu są dziś najbardziej podobni do
dawnych zbieraczy i twórców muzeów osobliwości.
A kolekcje pocztówek, mimo że ich ceny są teraz rela
tywnie wysokie, są najtańszymi zbiorami osobliwości.
Specjalny egzotyzm pocztówkowy, niekoniecznie
tożsamy z egzotyzmem w zbiorach Rzeźniackiego, często
jest mocno podejrzany z punktu widzenia dobrego sma
ku. Ale to właśnie niewątpliwie pociąga nowoczesnych
zbieraczy pocztówkowego kiczu, czcicieli kampu, będą
cego według opisu Susan Sontag „[8]... miłością do te
go, co przesadne, co «się nie mieści» (off), do rzeczy-będących-tym-czym-nie-są). Najlepszym przykładem jest
secesja, najbardziej typowy i najbardziej rozwinięty styl
kampowy. Secesyjne przedmioty przemieniają coś w zu
pełnie coś innego: instalacje oświetleniowe mają kształt
kwitnących roślin, salon w rzeczywistości jest grotą”.8
„[23] W naiwnym, czyli czystym kampie zasadniczym
elementem jest powaga; powaga, która zawodzi. Oczy
wiście nie każdą chybioną powagę można odkupić mia
nem kampu. Tylko taką, która jest właściwą mieszanka
przesady, fantazji, zapału i naiwności”.9 „[54] Kamp
twierdzi, że dobry smak nie jest po prostu dobrym sma
kiem; że istnieje dobry smak złego smaku”.10
Oczywiście to tylko ułamek teorii kampu, ale za to
najlepiej pasujący do rozumienia kiczu „opromieniają
cego” zbiory pocztówek. Najciekawsze jest, że w ogóle
powstała potrzeba utworzenia nowego w stosunku do
„kiczu” pojęcia z tej samej przecież dziedziny. Dowodzi
to, że mamy do czynienia z pojęciem zmieniającym się
i w naszej współczesności żywotnym.
Zdaję sobie sprawę, że tekst mój specjalnie napisa
ny z myślą o pojęciu „pamięci” dotyka wielu nieroz
wiązanych tu problemów. Ale wiele lat obcując z pocz
tówkami i kolekcjami pocztówek, spotykam się z wiel
ką liczbą kwestii nie tylko nigdy nie analizowanych,
ale i trudnych do rozwiązania.
Podam tu pewien podstępny przykład. Zarówno
zbieracze „naiwni”, jak i doświadczeni zwracają oczywi
ście uwagę na udział pocztówki w obiegu pocztowym,
czyli oglądają stempel, daty listów, miejsca napisania
i nadania kartki, jeżeli można je na kartce odczytać.
Muszę tu opowiedzieć o pewnej instytucji, która
była wspominana i potraktowana bardzo poetycko
przez Louisa Aragona w Wieśniaku paryskim i o sposo
bie zwodzenia prasy i wielbicieli przez Marlenę Die
trich, co opisywałam w poprzednim odcinku.
Teraz cytat z artykułu Z[uzanny] R[abskiej] Z dzie
jów pocztówki: „«Międzynarodowe Towarzystwo kart
248
Małgorzata Baranowska ♦ PAMIĘTAJ O MNIE
W ARSZAW A,
Małgorzata Baranowska ♦ PAMIĘTAJ O MNIE
pocztowych illustrowanych» rozsyłało na cztery strony
świata swoich agentów, którzy wysyłali «widokówki»
z wszystkich kątów ziemskiego globu do roznamiętnionych abonentów. Chodziło o to, aby kartka z widokiem
np. Kairu miała stempel Kairu”.11 Tylko filateliści mo
gli wpaść na taki pomysł. Ponieważ sądzili oni, że zbie
ranie pocztówek to coś jak zbieranie odciętych ko
niuszków cygar. A taki stempel mógł zbieraczowi pocz
tówek nagrodzić to, że zbiera śmieci, i wprowadzić go
w krąg ludzi zajmujących się sprawami poważnymi.
Dzisiejsi zbieracze kiczu włączający kicz do własnej
współczesności i bez żenady wielbiący stare pocztówki
tym bardziej, im bardziej są kiczowate, nie mają już
tamtych kłopotów z początku wieku. Ale i tak zbiera
cze dalej hołdujący poczciwemu czasowi linearnemu
historii aż nazbyt tradycyjnej mają nad grzejącymi się
w promieniach kiczu miażdżącą przewagę.
Przypisy
1 R. Gary
(E. Ajar) Lęki króla Salomona, przeł. M. Braunstein, A.
Daniłowicz-Grudzińska, Warszawa 1982, s. 20-21
2
3
4
op. cit., s. 21
op. cit., s. 24-25
Por. J. Kotłowski Zbiór pocztówek w Bibliotece Uniwersyteckiej
w Toruniu, w: Aksjosemiotyka karty pocztowej, pod red. P. Bana
sia, Wrocław 1992
5
6
A ntoni Trepiński Sto lat kartki pocztowej i 100 000 pocztówek,
7
Por. Grażyna Machel Idealny obraz miasta na karcie pocztowej, w:
Cytuję za J. Kotłowski Zbiór pocztówek...
„Stolica” 1967 nr 12-13
Aksjosemiotyka karty pocztowej
8
Susan Sontag Notatki o Kampie, przeł. Wanda Wertenstein, „Li
teratura na Świecie” 1979, nr 9, s. 310
9
10
11
17. Symbole pamięci i szczęścia w nadmiarze
250
op. cit., s. 315
op. cit., s. 321
Z. R[abska] „Naokoło Świata” 1924, nr 7